Terapeuci wciąż jeszcze stosują terapie mające "leczyć" homoseksualizm, choć nie ma żadnych dowodów na to, że ich metody rzeczywiście działają - informuje pismo "BMC Psychiatry".
"Oczywiście obowiązkiem każdego psychoterapeuty jest pomóc pacjentowi, który o to prosi. Jednak w tym celu powinno się wykorzystywać terapie poparte dowodami. Przede wszystkim należy rozpoznać przyczyny problemów i pomóc pacjentowi odnaleźć się w trudnych dla niego sytuacjach" - mówi prof. Michael King z University College London.
"Wiemy, że próby zmiany czyjejś orientacji seksualnej nie przynoszą widocznych rezultatów i mogą pacjentowi poważnie zaszkodzić. Martwi nas, że wciąż jeszcze są terapeuci, którzy nie biorą tego pod uwagę, nawet jeśli działają w dobrej wierze" - dodaje.
Zarówno brytyjska organizacja Royal College of Psychiatrists, jak i Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne wyrażają swoją dezaprobatę dla terapii "leczących" homoseksualizm. Są jednak organizacje, które domagają się prawa pacjenta do korzystania z tego typu terapii, a także prawa terapeuty do ich stosowania.
Organizacje te powołują się na Roberta Spitzera, psychiatrę z Uniwersytetu Columbia. Przeprowadzone przez niego w 2001 roku kontrowersyjne badania wskazywały - według naukowca - na to, że homoseksualizm można leczyć.
Brytyjscy naukowcy nie aprobujący "leczenia" homoseksualizmu zamierzają stworzyć specjalną stronę internetową. Będą na niej umieszczali informacje o terapiach dla homoseksualistów z całego świata. Liczą zwłaszcza na to, że w ten sposób uda się uzyskać informacje na temat praktyk stosowanych Indiach, Ameryce Południowej i Chinach.(PAP)