Zważywszy, że podobne wątki i postawy znajdują się w baśniach i mitach
wszystkich narodów, nadaje im to wymiar uniwersalnej prawdy.
Uniwersalizm tych celnych spostrzeżeń możemy łatwo zauważyć w kontaktach
z innymi ludźmi, ponieważ zalety, słabości i wady bohaterów nie są
bynajmniej wymyśloną literacką fikcją, ale znajdują odzwierciedlenie w
postawach i zachowaniach osób, które spotykamy w swoim otoczeniu.
Dzieje się tak dlatego, że wiele z nich ma charakter archetypowy.
Archetypy, według znanego psychoanalityka – Carla Junga – to głęboko
zakorzenione w ludzkiej psychice, potężne i czytelne cały czas wzorce. I
tak, rytuały towarzyszące kontaktom społecznym; wyborowi życiowego
partnera; sposoby postrzegania i wartościowania; postawy; idee; normy
kulturowe – to właśnie archetypy, czyli typowe i odwiecznie powtarzane
ludzkie zachowania. Można powiedzieć, że stykamy się z nimi wszędzie: w
sztuce, literaturze, w symbolice snów i - co szczególnie ważne – mają
one wpływ również na nasze własne życie, choć najczęściej nie jesteśmy
tego świadomi.
Jak się przejawiają? Mówiąc najprościej - w procesie rozwoju
każdego człowieka. Rozwój ten jest zawsze ściśle związany z
doświadczaniem różnorodnych sytuacji w trakcie poszczególnych stadiów
ludzkiej egzystencji, składających się na indywidualną drogę życia.
Możemy zatem mówić o nieustannej podróży w przypisanym nam na tym
świecie czasie, przy czym – podobnie, jak w każdej innej – w jednych
miejscach zatrzymujemy się krótko, opuszczając je bez żalu, lub
wspominając z sentymentem, w innych (bywa, że niechętnie lub z
konieczności) pozostajemy dłużej, czy też zakotwiczamy się w nich na
stałe.
Chociaż nasza podróż przez życie ma wymiar indywidualny, archetypowe
scenariusze przerabiamy wszyscy, tyle, że we własnym tempie i według
własnych wyborów. Odmienne są tylko wydarzenia wpływające na fakt, że
znajdujemy się w takim, a nie innym stadium swojego życia i wywołane tą
sytuacją osobiste refleksje i uczucia.
Sposób przedstawienia archetypowych scenariuszy pochodzi od
Carol S. Pearson, która w książce pod znamiennym tytułem: „Nasz
wewnętrzny bohater” zdefiniowała je i opisała. Każdy z nich zawiera
wizerunek świata, z różnymi życiowymi celami i teoriami dotyczącymi
sensu życia. Każdy z tych archetypów rzutuje na świat zewnętrzny własne
oceny i pragnienia.
I chociaż dojrzewając do przejścia do następnego
stadium wyraziście dostrzegamy słabości i ograniczenia poprzedniego,
każdy z nich jest ważny dla naszego rozwoju i żadnego z nich nie da się
ominąć. Aby w pełni rozwinąć dany nam potencjał – i to w każdym obszarze
naszego człowieczeństwa: psychicznym, intelektualnym i duchowym –
musimy przejść całą tę drogę.
Zaczynamy swoje życie jako dzieci, otoczone przeważnie miłością i
opieką. W tych wczesnych latach bezgranicznie ufamy swoim najbliższym,
czując się przy nich szczęśliwie i bezpiecznie. Jeśli w tym okresie nie
było w naszym rodzinnym domu żadnych traumatycznych wydarzeń, każdy
dzień jest właściwie świętem. Jesteśmy kochani, noszeni na rękach,
przytulani, a nasze potrzeby są zaspakajane. To czas beztroskiego
szczęścia, pewności stanu aktualnego, bez trosk, niepokojów czy
wątpliwości. Z racji swojego dziecięcego statusu czujemy się przede
wszystkim uprawnionymi biorcami, ponieważ otoczenie premiuje sam fakt
naszego istnienia.
Ale – jak wiemy – stan ten nie trwa wiecznie. Wcześniej czy
później musimy jednak dostrzec, że nie wszystko jest tak doskonałe i
harmonijne, jak przedstawiało się w naszym dziecięcym wyobrażeniu.
Tracimy złudzenia, a wraz z nimi niewinność. Przekonujemy się, że świat
nie jest sprawiedliwy. Doznajemy straty i nie chcemy, albo nie umiemy
się z nią pogodzić. Pojawia się uczucie opuszczenia, złości, rozżalenia.
Sierota pojawia się jako następstwo rozczarowania. Jedna z uczestniczek
mojego seminarium na ten temat, napisała:
Wydarzenie, które w znaczący sposób zachwiało moim
światem i którego nigdy nie zapomnę była śmierć mojej babci. Zrozumiałam
wtedy, że świat nie jest taki prosty i bezpieczny, a moje życie nie
będzie odtąd wyglądało tak, jak dotąd. Zrozumiałam, że będzie musiało
się zmieniać, a ja nie mam na to wpływu. Wraz z kochaną osobą utraciłam
też całą masę różnych małych rzeczy: smak potraw, zapach obiadów,
śmiechu, śpiewania i ciepła mojej babci.
Tak więc, Niewinny i Sierota wyznaczają pierwsze okresy rozwoju.
Niewinny żyje w trwającym nieprzerwanie stanie łaski. Sierota czuje się
zawiedziony i oszukany. I chociaż utraty są stałą częścią naszego życia
- wielu ludzi długo lub nawet nigdy nie chce się z tym pogodzić. W
takim przypadku Niewinny – stan naturalnie przypisany do dzieciństwa –
przedłuża się na lata dorosłe. Ludzie o takim wyposażeniu psychicznym
żywią przekonanie, że inni istnieją po to, aby uczynić ich życie
satysfakcjonującym. Nieuchronna rozbieżność tych oczekiwań z
rzeczywistością wywołuje gniew, złość, a nawet cynizm.
Sieroty można przyrównać do rozczarowanych idealistów, dla
których realność życia jest tym okrutniejsza, im lepsze było ich
wyobrażenie o idealnym świecie. Skoro świat ich zawiódł, postrzegają go
odtąd jako zły i zagrażający, a innych ludzi jako nieprzewidywalnych,
nieuczciwych lub podstępnych. Dlatego dominującym uczuciem, jakie ich
odtąd przepełnia jest nieufność i strach przed groźbą wykorzystania, a
podstawową motywacją egzystencji – przetrwanie.
Problemem Sieroty jest utrata nadziei. Toteż nadzieja jest kluczem do
zmiany. Podejmując próby wyjścia ze swojego stanu, Sierota ma do wyboru
dwie opcje: Męczennika lub Wojownika. W naszej kulturze archetyp
Męczennika był zwykle zarezerwowany dla kobiet, natomiast Wojownik był
przypisany mężczyznom. Jeśli Sierota szuka uwolnienia od cierpień
rozczarowania, to Męczennik bierze je w ramiona, wierząc, że przyniesie
mu ono wybawienie. Stąd w naszej przeszłości, ale teraźniejszości
również, tak wiele skłonnych do poświęceń kobiet. Ich postępowaniem
kieruje przeświadczenie, że tylko zasługując się dla dobra innych,
zostaną docenione, obdarzone upragnioną miłością, a wraz z nią odzyskają
utracone poczucie szczęśliwości.
Męczennicy ciężko na wszystko pracują. Wierzą, że przez wysiłek
zdobędą to, czego potrzebują. Są gotowi zrezygnować z części siebie, aby
uzyskać upragnioną aprobatę. Poświęcają się pracy, mężowi, rodzinie,
dzieciom. Bywa, że przeznaczają cały swój czas i siły na rzecz jakiejś
idei, zaniedbując najbliższych. Postępując tak, przekraczają cienką
granicę między naturalną wymianą dawania i otrzymywania, pomijając
własne potrzeby, w nadziei, że ich ofiarność zostanie z czasem
nagrodzona.
Wojownik, to inna, niż Męczennika, droga wydobycia się ze
stadium Sieroty. Można ją ująć następująco: skoro świat mnie rozczarował
i skrzywdził, teraz ja będę dyktować warunki, stając z nim do walki.
Ten typ waleczności charakteryzuje się głównie dokładaniem wszelkich
starań dla osiągnięcia zwycięstwa. Dotyczy to pracy, przyjaźni, bliskich
związków, czy materialnego statusu. Ciekawe, że w naszej kulturze
właśnie archetyp Wojownika stanowi definicję bohaterstwa.
Ale w pierwszym jego stadium mamy zazwyczaj do czynienia z
pseudo- Wojownikiem. Walka toczy się przede wszystkim o zaznaczenie
własnej wyższości, co wypływa z potrzeby uzyskania pewności siebie.
Wewnętrzny stres, nadal trawiący takie osoby sprawia, że stają się
despotyczni, władczy i zawzięci.
Wydaje się, że obecnie także część
młodych kobiet, starając się uniknąć stadium Męczennika, bezpośrednio
przechodzi z Sieroty w archetyp Wojownika, ze wszystkimi wynikającymi
stąd konsekwencjami. Wspomnijmy dla przykładu o samotności
trzydziestolatek lub trudnościach zbudowania trwałego, intymnego związku
z drugim człowiekiem.
Kiedy w toku różnorodnych niekorzystnych doświadczeń dochodzimy do
wniosku, że nasze dotychczasowe działania nie przynoszą spodziewanych
rezultatów; kiedy nasze największe nawet wysiłki okazują się
nieopłacalne, a nam samym – nawet mimo osiągania spektakularnych
sukcesów – brakuje poczucia zadowolenia z życia, zaczynamy się
zastanawiać, dlaczego tak się dzieje. Bywa, że uświadamiamy sobie
wówczas, że pozwoliliśmy zamknąć się w klatce cudzych wyobrażeń na nasz
temat i zgodziliśmy się na pełnienie fałszywych ról kulturowych.
Z tego miejsca zaczyna się długi, trudny, a nierzadko bolesny
proces poszukiwania własnej prawdy. To jedyna droga do odzyskania swojej
prawdziwej tożsamości. Zaczynamy podejmować, tym razem całkowicie
samodzielne decyzje o tym, co chcemy robić, gdzie chcemy być, a przede
wszystkim, jak chcemy kształtować samych siebie. Krótko mówiąc - ruszamy
w podróż.
Wędrowiec uczy się bycia sobą. Bycia wobec siebie w pełni
szczerym. Uczy się kontaktu ze swoim ciałem, sercem, umysłem i duszą. W
tej wędrówce, w poszukiwaniu siebie, dokonuje zaskakujących odkryć.
Zauważa własną kreatywność, zaczyna doceniać wartość otwartego związku z
innymi, odkrywa radość wynikającą z tworzenia, duchowość autentycznej
intymności.
O ile Sierota, Męczennik, Wojownik i Wędrowiec rozpatrują swoją
tożsamość w opozycji do świata, który uważają za wrogi i niebezpieczny,
Mag traktuje świat jako swój dom. Przyjazne i otwarte dla wszystkich
miejsce.
Ten z konieczności ogólny opis naszych archetypowych scenariuszy,
zostanie szczegółowo rozwinięty i omówiony w następnych artykułach.
Będę wdzięczna za wszystkie listy, przedstawiające analizy i opisy
własnej drogi życiowej, miejsca, gdzie aktualnie znajdują się nasi
czytelnicy i przemyśleń dotyczących własnego rozwoju.
Źródło: www.psychologia.net.pl