Nie po siedmiu, a po trzech latach wspólnego pożycia najczęściej dochodzi do kryzysu. Takie wnioski przyniósł sondaż przeprowadzony w Wielkiej Brytanii wśród 2 tysięcy osób, które żyją w związkach formalnych lub konkubinacie.
Partnerzy najpierw przestają prawić sobie komplementy. O ile na
początku związku mówili sobie słodkie słówka trzy razy w tygodniu, to po
trzech latach - co najwyżej raz w tygodniu. W kolejnych latach w ogóle zapominają, co to komplementy.
Spada też zainteresowanie seksem. Na początku związku 52 proc. zafascynowanych sobą kochanków utrzymywało kontakty seksualne trzy razy w tygodniu, ale po trzech latach z taką samą częstotliwości współżyło ze sobą jedynie 16 proc. partnerów.
Pierwszym poważnym objawem kryzysu w związku - poza wzajemnymi wymówkami - są krótkie rozstania. Pary najpierw "rozwodzą" się na weekend, a potem osobno spędzają wakacje. Jeśli nic się nie zmieni, po pewnym czasie rozstają się na dobre.
Pytano też co w życiu codziennym najbardziej zabija miłość. W ten sposób sporządzono listę 10 największych powodów do konfliktów i nieporozumień. Na pierwszych trzech miejscach wymieniono otyłość, pieniądze i nienormowany lub zbyt długi czas pracy. Wśród innych przyczyn wymienia się: niedostateczną higienę osobista, konflikty w rodzinie, brak romantyczności, nadużywanie alkoholu, chrapanie i niedopasowany do partnera czas snu, niewłaściwa bielizna oraz brak higieny w łazience.
Podobne badania na 3 tys. Polaków wieku 25-40 lat przeprowadziła Marta Styrc z Zakładu Demografii Instytutu Statystyki i Demografii Szkoły Głównej Handlowej. Wynika z nich, że najtrudniejszy dla małżeństwa okres do przetrwania to trzeci, czwarty i piąty rok po ślubie. Zarówno wcześniej, jak i później rozstania są już mniej prawdopodobne. (PAP)