Kierowców świat

Naukowcy ostrzegają: przekręcasz kluczyk w stacyjce swojego samochodu, a umysł zaczyna płatać ci różne figle, uważaj, łatwo możesz zmienić się w bestię.

Prowadzenie samochodu to jedna z najniebezpieczniejszych czynności, jakie wykonujemy w życiu. Tylko w Polsce co roku odnotowuje się 50 tys. wypadków. Dwa lata temu zostało w nich rannych 62 tys. osób, a 5,5 tys. zginęło. Jakie są przyczyny kraks?

Prowadzenie pod wpływem alkoholu, nadmierna prędkość, zmęczenie, złe drogi – odpowiedzą policjanci. Naukowcy dorzuciliby to tej listy jeszcze dwie, mniej oczywiste pozycje: iluzje, którym na drodze ulega ludzki mózg, oraz zmiany, jakie jazda autem może wywołać w osobowości kierowcy.

Stoisz w korku. Stoisz i stoisz, za to ci obok jadą. Kierunkowskaz, dusisz gaz i  już jesteś na sąsiednim pasie. Mija chwila i czujesz powracającą wściekłość. Wystarczyło, że się ruszyłeś, by pas, na którym znajdowałeś się poprzednio, zaczął jechać szybciej. Brzmi znajomo?

Nie ma chyba kierowcy, który na kilkupasmowej drodze w korku nie doświadczyłby zawiści i bezradności – znowu wybrałem zły, wolniejszy pas... Uwaga: najczęściej to wrażenie jest mylne! Symulacje dr. Donalda Redelmeiera z University of Toronto wykazały, że kierowcy mają skłonność do przeszacowywania szybkości jadących obok. Jesteśmy przekonani, że sąsiedzi mają większą prędkość, nawet gdy w rzeczywistości jadą wolniej niż my. Dlaczego ulegamy takiej iluzji? Sznur aut rozciąga się, gdy przyspieszają, i ścieśnia, gdy zwalniają.

Według Redelmeiera wystarczy moment, by kierowca wyprzedził wiele samochodów, podczas gdy potrzeba więcej czasu, by sam został wyprzedzony przez podobną liczbę konkurentów. Ponieważ kierowcy zwracają więcej uwagi na to, co jest przed nimi, niż na to, co zostało z tyłu, wyprzedzone pojazdy stają się mentalnie niewidzialne. Po prostu zapominamy o nich, gdy tymczasem te z przodu nadal są nam solą w oku. Niestety, wrażenie jest tym silniejsze, im bardziej zakorkowana droga, po której przyszło nam jechać.

Prowadząc, nie tylko przeszacowujemy prędkość sąsiadów, ale i nie doszacowujemy własnej. Zdaniem naukowców częściowo odpowiada za to inny rodzaj iluzji drogowej – przekonanie, że białe pasy na jezdni są krótsze niż w rzeczywistości.

Zespół Dennisa Shaffera, psychologa z Ohio State University, wykonał doświadczenia, z których wynika, że białe linie wydają nam się pięciokrotnie krótsze, niż są faktycznie. Niezależnie od tego, czy badani jechali samochodem czy stali na jezdni, trzymetrowym pasom dawali średnio 60 cm. Skąd się bierze to złudzenie?

Zdaniem Shaffera, winny jest sposób, w jaki nasz mózg radzi sobie z geometrią. – Poprawnie oceniamy długość obiektów prostopadłych do linii wzroku – tłumaczy „Focusowi” Shaffer – jednak istnieje zjawisko anizotropii przestrzeni wizualnej, oznaczające, że obiekty równoległe do linii wzroku zawsze wydają nam się mniejsze, niż są. Efekt? Kiedy „skracamy” pasy na jezdni, wydaje nam się, że pokonujemy mniejszy dystans i że jedziemy wolniej niż w rzeczywistości. Może to skutkować spóźnionym rozpoczynaniem manewrów takich jak wyprzedzanie.

Kolejne groźne zjawisko, które dotyczy kierowców, a z którego nie zdają sobie sprawy, to adaptacja do ruchu. Prowadząc, cały czas widzimy to samo: przesuwające się znaki na jezdni i drzewa na poboczu. A kiedy bez przerwy obserwujemy coś, co porusza się w ten sam sposób, komórki nerwowe mózgu odpowiadające za rozpoznawanie ruchu przyzwyczajają się do tego widoku (czyli napływających regularnie takich samych bodźców). 

Adaptacja do ruchu wywołuje złudzenie, że mamy więcej czasu do kolizji z wyprzedzanym autem. Jak wykazały badania Roba Graya i Davida Regana opublikowane w „Journal of Experimental Psychology: Human Perception and Performance”, wystarczy pięć minut jazdy po prostej, by kierowcy rozpoczynali manewr wyprzedzania o pół sekundy później niż ci, którzy jadą po drodze zatłoczonej i z zakrętami.

Niekiedy siadającym za kierownicą zmienia się nawet osobowość. „X to bardzo spokojny, nieśmiały i małomówny człowiek. W samochodzie ni z tego ni z owego robi się krzykliwy, przeklina, wrzeszczy na innych. Prowadzi jak wariat, ryzykując mandaty, a nawet stłuczki”. Prawdopodobnie większość z nas zna kogoś, do kogo pasowałaby powyższa charakterystyk. 

Antagonistyczne zachowania wobec innych kierowców (wyzwiska, jechanie na zderzaku, zajeżdżanie drogi itp.), a także częste i znaczne przekraczanie prędkości określa się mianem agresji drogowej (ang. road rage). Dla psychologów transportu zajmujących się agresywnymi kierowcami nadchodzą złote czasy – z jednej strony mamy coraz lepsze samochody, którymi możemy jeździć coraz szybciej; z drugiej – rośnie liczba podobnych nam szczęśliwych posiadaczy aut.

W rezultacie drogi są coraz bardziej zatłoczone, a wściekłość kierujących rośnie z roku na rok. Co może ją wywołać? Praktycznie wszystko. Wśród bezpośrednich przyczyn agresji drogowej na pierwszym miejscu wymienia się korki. Dalej uplasowały się: zmiana świateł na czerwone oraz czekanie na zwolnienie się miejsca parkingowego. Co czwartego wkurza oczekiwanie na pasażera, który ma wsiąść do auta, a co piąty irytuje się, kiedy droga, po której jedzie, nagle zaczyna się zwężać.

Agresywnych kierowców zdradza reakcja fizjologiczna: w samochodzie pocą się, rośnie im ciśnienie krwi i zwiększa się napięcie mięśni. Najczęściej nie zdają sobie sprawy z tego, jak się zachowują. Do agresji na drodze przyznaje się 30 proc. dzierżących kierownicę, a jej przejawy u innych przynajmniej raz w tygodniu obserwuje 70–80 proc. siedzących za kółkiem. Różnica, nazywana luką świadomości, dowodzi, że wielu prowadzących auta nie zauważa, że w samochodzie przemienia się z dr. Jekylla w pana Hyde'a.

Co może powodować, że na drodze nieświadomie zamieniamy się w bestię? Wśród „winnych” wymienia się geny, a także... opary benzyny. Amal Kinawy z Cairo University dał benzynę do wąchania szczurom, a następnie zaobserwował, że częściej przyjmują wojowniczą postawę i częściej atakują współplemieńców niż zwierzęta, które nie miały do czynienia z paliwem.

Zdaniem naukowca,wdychanie oparów benzyny, do którego może dojść np. na stacji benzynowej podczas tankowania, powoduje wahania poziomu neurotransmiterów w niektórych częściach mózgu. To z kolei może by przyczyną pojawiającej się nagle agresji.
(focus.pl)

ostatnia zmiana: 2011-03-25
Komentarze
Polityka Prywatności