W Europie najrzadziej całującym się narodem są Niemcy. W stanie Iowa, w USA, prawo wyznacza długość pocałunku - najdłużej 5 minut. Regularne całowanie wydłuża nam życie o 5 lat, wyostrza zmysły, zmniejsza ilość zmarszczek i dotlenia organizm.
Filematologia - to nauka o pocałunkach - podczas VIII Lubelskiego Festiwalu Nauki jej tajniki zdradzała Helena Błazińska z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
Podczas całowania w naszym mózgu dzieją się ciekawe procesy: uaktywniają się ośrodki odpowiedzialne za emocje; wzrasta produkcja hormonów szczęścia, czyli serotoniny i endorfiny. Podnosi się też poziom testosteronu, oddech ulega przyspieszeniu, a cały organizm dotlenieniu. Wyostrzeniu ulegają wszystkie zmysły i wzrasta ciśnienie krwi. Nasza skóra staje się cieplejsza i nabiera żywszej barwy, zmniejsza się też liczba zmarszczek.
Całowanie się niektórym kojarzy się z wymianą pewnych materiałów biologicznych - i słusznie - całując lub przyjmując pocałunek - a każdy z nas w swoim życiu robi to nie mniej niż 20 tysięcy razy - wymieniamy się też około 40 tysiącami drobnoustrojów, 250 gatunkami bakterii, 70 g białka, 0,45 g tłuszczu.
W latach 80. statystyczny pocałunek trwał 5,5 sekundy, dziś wydłużył się do 12 sekund. W ciągu 70 lat życia całujemy się blisko 110 tys. minut co daje 76 dni i 8 godzin. 2/3 z nas przy pocałunku przechyla głowę w prawo.
Najdłuższym pocałunkiem na świecie może pochwalić się para pochodząca z Niemiec. Ich "całus" trwał 32 godziny 14 minut i 7 sekund.
Zygmunt Freud w całowaniu doszukiwał się zachowań atawistycznych. Ruchy, które wykonuje się podczas całowania warg partnera są prawie identyczne do tych, które towarzyszą ssaniu matczynych sutków i smoczka. Również Adrianne Blue, autorka książki "Pocałunek: od metafizyki do erotyki" mówi o tym, że całowanie jest czynnością instynktowną - przedłużeniem odruchu ssania, którego uczymy się już w łonie matki.
Święto pocałunku obchodzimy dwa razy w roku: 6 lipca można świętować Międzynarodowy Dzień Pocałunku, a 28 grudnia Międzynarodowy Dzień Całowania.