Z każdym stuleciem można zaobserwować w świecie coraz mniej agresji i przemocy, nie staje się on coraz bardziej niebezpieczny - takie wnioski w najnowszej publikacji przedstawia socjolog z Harvardu - Steven Pinker.
Pozycja „The Better Angels of Our Nature: Why Violence Has Declined” (Dobre anioły naszej natury. Dlaczego jest coraz mniej przemocy) prezentuje dane z kilku ostatnich stuleci, z których wynika, że częstość zabójstw przeliczeniu na 100 tys. mieszkańców spadła w XIV-wiecznym Cambridge z aż 110 do zaledwie 1 w czasach współczesnych. Podobnie było w całej Anglii, gdzie liczba zabójstwa spadła od 30 do 100 razy, a także w innych krajach europejskich: we Włoszech, Niemczech Szwajcarii i Holandii.
Zabójstwa jeszcze częściej zdarzały się w czasach prehistorycznych. Wtedy – jak wylicza prof. Pinker – zdarzało się 500 zgonów z tego powodu na 100 tys. ludności. W czasach średniowiecza było ich już tylko 50-100 na 100 tys. mieszkańców, a potem w następnych epokach ich liczba spadała.
Nawet wiek XX z dwoma wojnami światowymi nie wypada źle. Pochłonęły one 40 mln ludzi, ale w
przeliczeniu na kilka miliardów ludności świata, statystyka nie wypada
tak tragicznie. Dodaje, że jeśli nawet uwzględnić zgony pośrednio
wywołane przez I i II wojną światową, czyli wywołane chorobami, głodem i
epidemiami, to i tak na 100 tys. ludności przypadały zaledwie 3
przypadki śmiertelne. To niewiele w porównaniu do czasów pierwotnych,
gdy na 100 osób 15 ginęło z rąk swych współbraci.
Wiele osób może mieć wrażenie, że w czasach współczesnych wcale nie ma mniej przemocy i morderstw. Przykładem są choćby terrorystyczne ataki islamskich ekstremistów, burdy na stadionach piłkarskich i walki między kibicami poszczególnych drużyn piłkarskich.
Zdaniem socjologa, to jedynie złudzenie wynikające z tego, że media chętniej informują o takich tragicznych wydarzeniach. Ale statystyka temu zaprzecza. W USA w 2005 r. jedynie 0,8 proc. zmarłych osób było ofiarą zabójstwa. Ludzie często inaczej to jednak postrzegają, bo cierpią na „historyczną krótkowzroczność”, jak to określa amerykański specjalista.„W Europie spadek zabójstw od czasów średniowiecza przypada na okres odchodzenia społeczności od anarchii plemiennej i powstawania królestw oraz pierwszych państw” – podkreśla Pinker. Jednocześnie rozwijane było prawo, wojsko i policja, ale rozwijała się też i upowszechniała literatura, prasa, nauka i historia.
Kultura oparta na zemście ustępuje miejsca powściągliwości i poszanowaniu godności. To główna teza ksiązki. (PAP)