Zaskakujące fakty przynosi Steven Pinker, socjolog z Harvard University. Tiwrdzi on, że świat nie staje nie coraz bardziej niebezpieczny, jest wręcz przeciwnie – z każdym stuleciem coraz mniej jest agresji i przemocy.
Dane z kilku ostatnich stuleci donoszą że częstość zabójstw przeliczeniu na 100 tys.
mieszkańców spadła w XIV-wiecznym Cambridge z aż 110 do zaledwie 1 w
czasach współczesnych.
Nawet wiek XX z dwoma wojnami światowymi w tym porównaniu nie wypada źle. Pochłonęły one 40 mln ludzi, ale w przeliczeniu na kilka miliardów ludności świata, statystyka nie wypada tak tragicznie. Dodaje, że jeśli nawet uwzględnić zgony pośrednio wywołane przez I i II wojną światową, czyli wywołane chorobami, głodem i epidemiami, to i tak na 100 tys. ludności przypadały zaledwie 3 przypadki śmiertelne. To niewiele w porównaniu do czasów pierwotnych, gdy na 100 osób 15 ginęło z rąk swych współbraci, jak podejrzewają archeolodzy, którzy badali szczątki prehistorycznej ludności.
Wiele osób może mieć wrażenie, że w czasach współczesnych wcale nie ma mniej przemocy i morderstw. Przykładem są choćby terrorystyczne ataki islamskich ekstremistów, burdy na stadionach piłkarskich i walki między kibicami poszczególnych drużyn piłkarskich.
Prof. Pinker twierdzi, ze jest to jedynie złudzenie wynikające z tego, że media chętniej informują o takich tragicznych wydarzeniach. Ale statystyka temu zaprzecza. W USA w 2005 r. jedynie 0,8 proc. zmarłych osób było ofiarą zabójstwa. Ludzie często inaczej to jednak postrzegają, bo cierpią na „historyczną krótkowzroczność”, jak to określa amerykański specjalista.
Co było przyczyna tych zmian? „W Europie spadek zabójstw od czasów średniowiecza przypada na okres odchodzenia społeczności od anarchii plemiennej i powstawania królestw oraz pierwszych państw” – podkreśla Pinker w wywiadzie dla „New Scientist”. Jednocześnie rozwijane było prawo, wojsko i policja, ale rozwijała się też i upowszechniała literatura, prasa, nauka i historia.
Pinker podejrzewa, że agresja ludzi głównie zmienia się pod wpływem środowiska niż na skutek zmian w ludzkim genomie, choć tego również nie wyklucza. Kultura oparta na zemście ustępuje miejsca powściągliwości i poszanowaniu godności. I to jest główna teza książki. (PAP)