Po drugiej stronie nałogu - kim są osoby współuzależnione?

Współuzależniony może brzmieć jak współodpowiedzialny czy współwinny. A mowa przecież o osobach, które cierpią z powodu nałogu kogoś bliskiego. Kim naprawdę są, jak funkcjonują i jak mogą sobie pomóc?

"Współuzależnienie" to nie tylko towarzyszenie uzależnionemu w jego problemie czy oparte na partnerstwie zapewnianie wsparcia w trudnych momentach życiowych. To rozwiązywanie za bliskiego jego kłopotów charakteryzujące się dużym, a wręcz nadmiernym zaangażowaniem. Strona nieuzależniona staje się coraz bardziej aktywna i odpowiedzialna, podczas gdy uzależniony usuwa się w cień. Problem nałogu zaczyna wypierać wszystkie inne ważne sprawy.

Mój świat, a w jego centrum uzależnienie bliskiego

Jednym z objawów uzależnienia jest koncentracja na obiekcie uzależnienia. W przypadku alkoholika jest to alkohol, w przypadku narkomana substancja psychoaktywna, hazardzisty - ryzyko i gra. Dla osoby współuzależnionej takim "centrum świata" staje się po prostu bliski uzależniony i jego nałóg. Wszystko jest zorganizowane wokół destrukcyjnego zachowania bliskiego - życie osobiste, emocjonalne, towarzyskie.

Kiedy uwaga jest przykuta do jednej sprawy - problemu alkoholowego bliskiego, z pola widzenia umykają inne. Trudno zajmować się dziećmi, krążąc od okna do okna, wypatrując, czy bliska osoba już idzie i jakim krokiem. Zastanawiać się, co zrobi po wejściu lub dlaczego jej wciąż nie ma, czy może coś się stało. Trudno rozluźnić się na towarzyskim spotkaniu, nieustannie sprawując kontrolę nad stanem osoby towarzyszącej i obserwując, czy to już czas na wyjście, czy jeszcze można chwilę bezpiecznie zostać.

Jak dochodzi do współuzależnienia?

Osoba bliska stopniowo, w miarę jak rozwija się uzależnienie u partnera, jest wciągana w orbitę problemu. W miarę upływu czasu pozostaje coraz mniej miejsca na jej sprawy i na nią samą. Dlaczego tak trudno utrzymać swoja niezależność w relacji z uzależnionym? Dlaczego tak się dzieje, że problem uzależnienia tak się w niej rozrasta, że stopniowo przekracza się granicę między zaangażowaniem i bliskością w związku, a zatraceniem własnego Ja i rezygnacją z własnego świata?

Odpowiedź na te pytania tkwi w naturze uzależnienia opartej na upośledzeniu kontroli. Innymi słowy, z alkoholikiem nigdy nic nie wiadomo. Może żyć normalnie, nie pić miesiącami, a potem bez jakiejś widocznej przyczyny popaść w wielodniowy ciąg. Jego emocje zmienione przez alkohol są trudno przewidywalne - raz jest łagodny jak baranek, a innym razem dostaje szału bez powodu. Raz go "nosi" i "się czepia", żeby za chwilę złożyć samokrytykę, zalać się łzami i solennie obiecać, że nigdy więcej.

To właśnie ta nieprzewidywalność sprawia, że bliska osoba, pozostaje w nieustannej niepewności. W jej osądzie nie może dać sobie "chwili wolnego", trwa w ciągłym, wyniszczającym pogotowiu emocjonalnym. Z faktu, że dziś i wczoraj było dobrze, nie czerpie pewności, że jutro też tak będzie, raczej uczy się spodziewać najgorszego.

Zrobię to za ciebie, czyli współuzależniony przejmuje kontrolę

W sytuacji ciągłej nieprzewidywalności osoba towarzysząca uzależnionemu, co nie dziwi, dąży do uwolnienia się od niepewności i napięcia. Próbuje wprowadzić ład w swoje życie, zneutralizować brak kontroli uzależnionego nad nałogiem poprzez swoja wzmożoną odpowiedzialność. Skoro on podczas spotkania towarzyskiego nie potrafi wyczuć momentu, kiedy już jest pijany, to ona go przypilnuje i zatrzyma w porę. Skoro nie wiadomo, ile barów zaliczy wracając do domu, ona zadba o zakupy. Ponieważ nie może na niego liczyć, zrobi to sama. Skoro on zapomina, ona będzie pamiętać za nich oboje.

Bierze to na siebie wierząc, że to stan przejściowy, chwilowa mobilizacja, która skończy się wraz z końcem nałogu. Z tego względu osoba współuzależniona jest bardzo mocno zmotywowana do tego, aby zrobić coś z uzależnieniem drugiej strony. Niezmordowanie szuka sposobu, co zrobić aby on przestał Z jednej strony kontroluje uzależnionego i wspólne życie, z drugiej wywiera presję na zmianę. To oczywiście jest bardzo obciążające, ale też nieskuteczne. Jeśli jakiś efekt uzyskuje to raczej odwrotny do założonego. Jej kontrola i odpowiedzialność sprawia, że sprawy wspólnego życia utrzymują się na całkiem niezłym poziomie, a więc jej nacisk na zmianę staje się niezbyt zrozumiały.

Przecież wszystko jest w porządku

Uzależniony ma oczywistą trudność w trzeźwym osądzie swojej sytuacji, a jego myślenie jest podporządkowane ochronie nałogu. Nie jest zainteresowany zauważeniem problemu, wykazuje dużą odporność na negatywne informacje w kwestii swojego braku kontroli. Żeby coś poczuć potrzebuje naprawdę silnych bodźców.

Motywacja do zmiany rodzi się z cierpienia, z poczucia, że już tak dalej się nie da, że za dużo się traci, że sięgnęło się dna. Jednak zazwyczaj te stany nie pojawiają się, ponieważ przykrość i ból są neutralizowane przez używki i wysiłki bliskich, którzy utrzymują względny porządek we wspólnym życiu. W takim układzie różnego rodzaju poważne rozmowy czy awantury stają się mało wiarygodne. W przekonaniu uzależnionego są przykładem niezrównoważenia emocjonalnego bliskiej osoby. Przecież i tak zawsze kończy się dobrze: zaciągnięte długi zostają spłacone, poczynione szkody załatane, dzieci zadbane, a na stole ląduje obiad.

Obie strony na przemian proponują sobie leczenie, które staje się synonimem kary i dowodem na nienormalność drugiej strony. To zmniejsza motywację do kontaktowania się ze specjalistami. Tak oto bliska osoba związana z uzależnionym wpada w pułapkę

Osoba współuzależniona eksploatuje się nadmiernie, nie dbając o regenerację sił. Wierzy, że jej mobilizacja zwiększa szanse na rozwiązanie problemu i nie zauważa, że to co robi staje się jej stylem życia. Inwestuje tak dużo, że ma problem, aby się wycofać. Nie chce zdać sobie sprawy z nieskuteczności tego, w co włożyła tak wiele. Czuje odpowiedzialność za życie uzależnionego, co nie pozwala jej skierować się ku czemuś innemu. Można powiedzieć, że zawiesza swoje życie do czasu, kiedy problem będzie rozwiązany. Nie widzi już, że może być szczęśliwa i spełniona inną drogą niż przez uleczenie uzależnionego.

Źródło:http://zdrowie.gazeta.pl

opublikowano: 2012-07-24
Komentarze
Polityka Prywatności