Amerykanie udowodnili, że uśmiech na twarzy może zredukować negatywny wpływ stresu na nasze serce.
Badacze sprawdzali, w jaki sposób różne rodzaje uśmiechu oddziałują na organizm w stresujących sytuacjach. I co maja teraz zrobić osoby, które ze swojej natury się nie śmieją?
Polecili osobom badanym, aby podczas wykonywania zadań, które wywoływały u nich stres, przybierali minę neutralną, bądź uśmiechali się w różny sposób - tylko ustami (tzw. uśmiech standardowy) lub za pomocą mięśni całej twarzy, szczególnie wokół ust i oczu (tzw. szczery uśmiech). Z kolei niektórzy z uczestników badania musieli zachować kamienną twarz, podczas gdy trzymane w ustach pałeczki zmuszały ich twarze do imitowania uśmiechu.
Okazało się, że każdy rodzaj uśmiechu, nawet wymuszony, pozytywnie oddziaływał na organizm, zmniejszając częstotliwość uderzeń serca podczas stresujących sytuacji. Najsilniejszy efekt dało się jednak zauważyć, gdy ludzie uśmiechali się szczerze.
Korzyści płynące ze śmiechu i uśmiechania się są znane już od dawna, jak podkreślała prelegentka Hanna Barbara Godzińska na jednym z wykładów, wygłoszonych pod koniec maja na konferencji organizowanej przez Stowarzyszenie Profilaktyki Depresji ISKRA.
Psycholog wymieniła szereg pozytywnych aspektów zdrowotnych, związanych ze szczerym śmiechem, np. dotlenienie organizmu, lepsze ukrwienie narządów, czy pobudzenie systemu odpornościowego, a także wiele korzyści psychologicznych, takich jak łatwiejsze nawiązywanie autentycznego kontaktu z drugim człowiekiem, radzenie sobie z trudnościami życiowymi oraz nabieranie dystansu do siebie i świata.
Podkreśliła również, że gelontologia, czyli terapia śmiechem, jest uznaną formą terapii od 1987 roku i często stosuje się ją między innymi do leczenia depresji.
Wniosek nasuwa się tylko jeden - śmiech to zdrowie, więc każdy z nas powinien śmiać się jak najczęściej, biorąc przykład z małych dzieci, które śmieją się przeciętnie aż 300 razy dziennie, podczas gdy dorośli jedynie kilkanaście razy. (PAP)