Teletubisie nie mają płci, a film jest adresowany do dzieci, które z różnicy płci nie zdają sobie jeszcze sprawy - tak psycholog dziecięcy komentuje obawy rzecznik praw dziecka, związane z tym brytyjskim serialem telewizyjnym dla najmłodszych.
"Ta bajka jest adresowana do dzieci w wieku od roku do trzech lat, dopiero około trzeciego roku życia dzieci zaczynają się orientować, że same mają jakąś płeć i że ludzie różnią się pod tym względem" - powiedziała PAP psycholog dziecięcy, redaktor naczelna miesięcznika "Rodzice" Małgorzata Borzymińska.
Podkreśliła, że bohaterowie serialu BBC "Teletubbies" są pozbawieni płci. "Jak można mówić o homo- lub heteroseksualizmie, określać, jakiej płci jest Tinky Winky, skoro to nie chłopiec ani dziewczynka, lecz kosmita. Być może chodzi o niski głos tej postaci w polskim dubbingu" - przypuszcza Borzymińska. "To tak, jakby mieć pretensje do Muminka, że śpi z Migotką pod jedną kołdrą, choć nie są małżeństwem" - kwituje podejrzenia, że brytyjski serial może być propagandą homoseksualizmu. Zdaniem Borzymińskiej, "Teletubbies" dzięki sposobowi realizacji - dźwiękom, żywym barwom i powtarzaniu prostych fraz - to bardzo dobra bajka dla małych dzieci.
"Budzi żywą reakcję, wyrabia zrozumienie, co jest przyczyną a co skutkiem. Skoro już dzieci muszą oglądać bajki w telewizji, to ta jest godna polecenia" - uważa psycholog. W opublikowanym w poniedziałek wywiadzie dla "Wprost" rzecznik praw dziecka Ewa Sowińska powiedziała, że spotkała się z opinią, że program "Teletubisie" promuje homoseksualizm i zamierza zlecić sprawdzenie czy może on być pokazywany w publicznej telewizji.
W późniejszej rozmowie z PAP Sowińska zaznaczyła, że ona sama nie uważa, by serial mógł być szkodliwy dla dzieci i nie widzi w nim żadnych zagrożeń. Przyznała jednak, że zleciła, by psychologowie z jej biura zajęli się tą sprawą. Podkreśliła, że nie jest to jej inicjatywa, lecz jedynie odpowiedź na sugestię dziennikarza "Wprost"(PAP)