Współczujemy w różnych sytuacjach, czasami bardziej, czasami mniej. Niektórzy nie współczują w ogóle. Ale czy mogą się nauczyć?
Tak twierdzą naukowcy z amerykańskiego uniwersytetu Wisconsin–Madison, którzy analizowali techniki, mające przyczynić się do zwiększonego poziomu współczucia i altruizmu. Jak uzyskano takie wyniki?
Uczestnicy badań przez dwa tygodnie codziennie praktykowali medytację metta, która wywodzi się z buddyzmu i oznacza "mocne życzenie szczęścia dla innych", a także przyjaźń i zaniechanie agresji. Podczas medytacji badani wyobrażali sobie cierpiącą osobę i koncentrowali się na życzeniu tej osobie ulgi w cierpieniu (obiektem była najpierw osoba kochana, potem przyjaciel lub ktoś z rodziny, następnie trenowali współczucie wobec samych siebie, osoby obcej oraz tzw. trudnej osoby).
Jednocześnie grupa kontrolna trenowała reinterpretację poznawczą, tj. technikę pozwalającą zmienić sposób myślenia na bardziej pozytywny.
Obie grupy poddano później testom badającym altruizm. Uczestnicy grali w grę komputerową wraz z dwoma nieznanymi sobie osobami, nazwanymi "dyktatorem" i "ofiarą". Podczas gry obserwowali jak "dyktator" niesprawiedliwie dzielił się pieniędzmi z "ofiarą" i mogli zadecydować, czy i ile własnych funduszy przeznaczą, by pomóc "ofierze".
Wyniki były jednoznaczne. Osoby praktykujące medytację były bardziej skłonne pomagać osobom niesłusznie traktowanym. By sprawdzić, jakie zmiany zachodziły w mózgach uczestników, naukowcy przed i po treningu przeprowadzili badanie za pomocą funkcjonalnego rezonansu magnetycznego. W czasie badania uczestnicy oglądali zdjęcia przedstawiające cierpienie innych osób.
U osób, które wykazały się największym altruizmem podczas gry, zaobserwowano największe zmiany w zakresie aktywności mózgu - wzrosła aktywność obszaru odpowiedzialnego za empatię i rozumienie innych, a także obszarów odpowiedzialnych za regulację emocji. Sugeruje to, że badana technika medytacji może pomóc m.in. osobom przejawiającym zachowania antyspołeczne - podsumowują naukowcy