Próby wzbudzenia zainteresowania swoją osobą poprzez skandale i potrzeba ekstremalnych przeżyć charakteryzują wiele gwiazd. Zdaniem niektórych naukowców, mamy tu do czynienia z syndromem niedoboru endorfin - donosi internetowa edycja gazety "Die Welt".
Mówi się o zaburzeniu osobowości (na pograniczu psychozy i nerwicy), które charakteryzuje się niedoborem endorfin w organizmie i jest uważane za bardzo trudne do leczenia terapeutycznego. Używany jest termin "pograniczne zaburzenie osobowości" (BPD od anglojęzycznej nazwy Borderline Personality Disorder).
Ludzie cierpiący na BPD potrzebują mocniejszych bodźców, aby poczuć szczęście. Brak takich bodźców prowadzi do depresji i wielu uzależnień (narkotyki, alkohol), co jest dość powszechne wśród gwiazd.
Obecnie w samych Niemczech na ten syndrom cierpi ok. miliona ludzi, a w zakładach psychiatrycznych powstają specjalne oddziały dla dotkniętych tymi zaburzeniami. Psycholog Shelley Carson z Harvardu twierdzi jednak, a inni badacze podzielają jej opinię, że to właśnie za sprawą tej "lekkiej psychozy" ludzie stają się bardziej kreatywni.
"Podstawą kreatywności jest rodzaj boskiego szaleństwa", te słowa Platona potwierdza m.in. najnowsza książka znanego psychologa Borwina Bandelowa - pisze "Die Welt".(PAP)