Oto prosty eksperyment. Pomyślmy liczbę od 1 do 9. Pomnóżmy ją przez samą siebie. Dodajmy do siebie tworzące ją cyfry. Podstawmy pod wynik odpowiadającą mu w kolejności literę alfabetu. A teraz bardzo szybko - bez zastanowienia - pomyślmy nazwę kraju, zaczynającą się na tę literę, następnie kolor na trzecią literę tej nazwy oraz kwiat na ostatnią literę koloru. W zdecydowanej większości przypadków ludzie myślą w takiej chwili o Danii (a nie na przykład Dominikanie) i niebieskich irysach. Dlaczego?
To sprawa podświadomości, która pobudzona do działania naszym pośpiechem podsuwa gotowe, utrwalone przez nawyk i kulturowe doświadczenia te same skojarzenia. Eksperyment zaprezentował uczestnikom warszawskiej kawiarni naukowej prof. Rafał Krzysztof Ohme ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie. Tematem spotkania była potęga podświadomości.
Zostaliśmy obdarzeni wspaniałym umysłem - mówił profesor. Rewolucja w badaniach nad naturą pamięci i podświadomości zaczęła się w USA w latach 80-tych, a jej ojcami zostali m.in. Robert Bolesław Zajonc z Uniwersytetu Stanford (Polak z pochodzenia; wyjechał do Stanów Zjednoczonych w wieku 17 lat), psycholog Daniel Kahneman z Princeton i zarazem laureat nagrody Nobla z ekonomii, neurobiolodzy Joseph E. LeDoux z Uniwersytetu w Nowym Jorku i Antonio Damasio z Salk Institute. Ich badania, w których zaczęli korzystać stopniowo z komputerów i skanerów umożliwiających analizę pracy mózgu, pozwoliły ustalić, że mózg reaguje na pewne sytuacje bez udziału świadomości - najpierw działa, a potem zadaje pytania.
Na przykład w jednym z badań chciano ustalić, czy osoby poddane eksperymentom nie są rzeczywiście - za takie się podawały - rasistami. Dokładne pomiary czasu reakcji, jaki upływał pomiędzy na przykład zdjęciem z czarnym lub białym architektem i akceptacją jego osoby poprzez naciśnięcie stosownego klawisza w komputerze (podobnych pytań i reakcji zadawano setki) wykazało, że spora liczba zdeklarowanych antyrasistów wykazała systematyczne, ułamko- sekundowe wahania przy naciskaniu klawiszy. Wskazywało to na istotne różnice między reakcją podświadomą, pierwszą w kolejności (nie lubię go), a świadomą reakcją końcową (nacisnę tamten drugi klawisz, bo nie jestem przecież rasistą).
W roku 1985 Daniel Schacter i Peter Graf przyczyniają się do kolejnego postępu w badaniach nad ludzkim umysłem dokonując rozróżnienia między pamięcią jawną a utajoną. Okazuje się, że za każdą z nich odpowiada strukturalnie odmienny fragment mózgu, a do pamięci utajonej można dotrzeć poprzez intuicję.
Nowocześnie rozumiana dziś podświadomość to zapisane na drodze doświadczenia informacje, do których nie mamy wglądu, ale które aktywizują się w określonych momentach życia. Największe sukcesy w dotarciu do niej odnoszą osoby, które przekroczyły już pewien wiek; ich utajona pamięć gromadzi wszystkie doświadczenia, a odpowiadają im strukturalne zmiany w synapsach.
Obecnie jesteśmy w stanie dowieść (Gerald Zaltman, Harvard, rok 2003), że aż 95 proc. całego procesu myślowego dokonuje się w naszej podświadomości. Badaniem tych utajonych procesów myślowych - należy do nich na przykład motywacja lub komunikacja mimiczna - zajmuje się współczesna psychologia eksperymentalna. Jeśli zaufamy swojej intuicji jesteśmy na przykład w stanie rozpoznać pośród różnych, po raz pierwszy usłyszanych utworów muzycznych te, które są dziełem tego samego kompozytora (fachowo nazywa się to nieświadomym nabywaniem kowariancji - eksperyment przeprowadzony przez prof. Ohme na prawie stu kawiarnianych gościach był tego kolejnym dowodem).
Za istnieniem podświadomości przemawiają też wyniki badań klinicznych osób, które na przykład w wyniku wypadku i częściowego uszkodzenia mózgu nie widzą lewej strony świata (przerysowywane przez nich obrazki nie mają lewej części), ale nie wiedząc dlaczego - nie chciałyby zamieszkać w pokazanym im na rysunku domku (w lewym oknie człowiek zdrowy widzi pożar) - to podświadomość rzuca im w tym momencie swoiste koło zapasowe z hasłem: "nie wiem dlaczego, ale lepiej tego miejsca unikaj".
Generalne przesłanie mojego wykładu - mówił profesor Ohme - brzmi: ufajcie intuicji (i zaraz dodał, że byle nie w totku, tam rządzi tylko rachunek prawdopodobieństwa). Intuicja jest - wiemy to z naszych codziennych reakcji - zautomatyzowana, impulsywna, bezwiedna, natychmiastowa. Wszystkie decyzje podejmujemy w sekundach, a reszta to tylko usprawiedliwianie się.
Najlepszym świadczą o tym na co dzień nasze ekspresje mimiczne. To podwójny system komunikacji, który śle dwa komunikaty - to, co chcemy, a zarazem to, czego nie chcemy (szef ma do mnie niesłuszne pretensje, ale zamaskuję to uśmiechem i nie powiem mu głośno co o nim myślę, bo inaczej wyleciałbym z pracy). Człowiek posiada 40 rodzajów uśmiechu, każdy z nich wyraża inny stan emocjonalny. Intuicja jednak jest w stanie zarejestrować mikroekspresje (część drobnych drgań mięśniowych znajduje się poza kontrolą świadomości) i wyciągnąć wnioski, co do prawdziwych intencji uśmiechającego się. W takich przypadkach zwykło się mówić na przykład o kobiecej intuicji, pierwszym wrażeniu lub męskim instynkcie, który podpowiada czy nasz partner jest szczery, czy ma uczciwe zamiary, czy jest przyjazny czy tylko udaje sympatię.
Źródło: http://www.naukawpolsce.pl